piątek, 7 lutego 2014

Don't tell me that fame and money change, because it isn't - twenty sixth

Opuszczając lotnisko stwierdziłam, że nie jestem w stanie wrócić teraz do domu, szczególnie, że jestem sama. Postanowiłam więc znaleźć jakiś mały hotelik w którym mogłabym spędzić noc i z samego rana wyruszyć z powrotem do Bradford. Znalezienie takiego miejsca nie było szczególnie trudne zważając na to, że znajduję się w Londynie, światowej metropolii z prawie dwoma tysiącami hoteli. Zapłaciłam za pokój i bez większego zainteresowania ludźmi udałam się do niego. Wyglądało to trochę dziwnie, że przyjechałam na noc do hotelu mając przy sobie jedynie kilka groszy i podręczną torbę, ale skoro miałam wyjechać od razu po przebudzeniu się to nie miało dla mnie większego znaczenia. Wchodząc do pokoju pierwsze co zrobiłam to poszłam się wykąpać. Nie miałam już siły normalnie myśleć, musiałam zmyć cały ciężar dzisiejszego dnia z siebie. Po kąpieli owinęłam się w ręcznik i stanęłam przed lustrem próbując zrobić coś z włosami. Nie mogłam ich rozczesać, bo nie wzięłam nawet grzebienia. Po kilku próbach rozplątania ich palcami zrezygnowana po prostu popatrzyłam na swoje odbicie. Wyglądałam okropnie. Zmęczone, podkrążone oczy, zapadnięte policzki, poplątane włosy, z których powoli schodził mój zielonkawy kolor. Przez ostatnie tygodnie strasznie się zaniedbałam, ale odpowiedni makijaż trochę to zamazywał, więc nie zwracałam na to uwagi. Szczególnie, że miałam dużo ważniejsze sprawy na głowie. Stwierdziłam jednak, że muszę się w końcu za siebie wziąć. Nathan nie może zobaczyć mnie w takim stanie, a Zayn, który wróci za kilka miesięcy tym bardziej. Delikatnie obmyłam twarz po raz kolejny po czym ubrałam koszulkę i majtki i położyłam się spać. Słońce powoli zaczęło dobijać się do okien pokoju dlatego zaśnięcie sprawiało mi trochę problemu. W końcu jednak udało mi się zasnąć.
Obudziły mnie promienie słoneczne próbujące za wszelką cenę dostać się do wnętrza pokoju. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10 nad ranem. Słońce było dziś wyjątkowo nisko, ale to nic dziwnego w Londynie. Mozolnie podniosłam się z wygodnego łóżka i poszłam się szybko obmyć. Ubrałam wczorajsze rzeczy i nie mając nic więcej do spakowania zamknęłam pokój i wymeldowałam się z hotelu. Głód zaglądał mi w oczy dlatego szybko poszłam do pobliskiego KFC po twistera i z jedzeniem w ręku wróciłam do samochodu. Szybko zjadłam kanapkę i ruszyłam do domu. Podróż nie była najgorsza. Na pewno jechało mi się o wiele lepiej niż w nocy. Słońce grzało przez szyby, muzyka głośno grała a ja przemierzając autostradę marzyłam, żeby być jak najszybciej w domu i zobaczyć Nathana. Kiedy w końcu po dwóch godzinach drogi udało mi się dotrzeć na miejsce to pierwsze co zrobiłam było przebranie się w świeże ciuchy. Nienawidzę nosić dwa dni z rzędu tego samego. Czuję się wtedy okropnie. Założyłam czarne rurki, białą koszulę a na nią niebieski sweterek z którego wystawał kołnierzyk koszuli. Na nogi wsunęłam błękitne conversy i zamykając dom od razu udałam się do mojej mamy, aby zabrać ją do szpitala. Wchodząc do pokoju usłyszałam znajomy śmiech. Alicja. Tak dawno jej nie widziałam. Stęskniłam się za tą kobietą tak strasznie mocno. Przez ten cały szpital cholernie ją zaniedbałam, ale mam nadzieje, że mi wybaczy. Po cichu udałam się w kierunku głosu nie chcąc, żeby któraś z pań mnie usłyszała. Weszłam do salonu i stanęłam w progu uważnie przyglądając się jak moja mama wraz ze staruszka oglądają jakieś zdjęcia. To był cudowny widok, taki jak zawsze chciałam zobaczyć. Mama razem z babcią oglądają rodzinne zdjęcia i wspominają stare czasy. Mimo, że Alicja nie była moją prawdziwą babcią tak ją traktowałam. Stałam nieruchomo z uśmiechem na ustach czekając aż któraś z kobiet w końcu mnie zauważy. W końcu moja mama odwróciła wzrok.

-Laura? Dziecko czemu tak stoisz w tym progu, wstydzisz się nas czy co? Chodź tutaj!- cała mama, jeśli nie chcę przeszkadzać to od razu się ich wstydzę. Podeszłam bliżej witając się czule z nią a potem Alicją.

-Dziecino, ale ty wychudłaś! Musisz z powrotem do mnie przychodzić to od razu nabierzesz ciałka!- pierwsze słowa Alicji od dłuższego czasu i od razu o wygląd! Co za kobieta! Zaśmiałam się z własnych myśli i usiadłam z nimi na kanapie.

-Kochanie chcesz coś do picia?- zapytała mama zamykając album. W ostatniej chwili włożyłam rękę między karty nie pozwalając jej na to.

-Dziękuję, ale jeśli pozwolisz to obejrzę sobie zdjęcia, dobrze?- zapytałam będąc pewną entuzjastycznej odpowiedzi. Niestety mina mamy zrzedła i nie była chętna oglądać zdjęć.

-Mamo, co jest? Dlaczego nie chcesz mi pokazać tych zdjęć? Przecież ja też tam jestem prawda?- nie wiedziałam o co jej chodzi. Spojrzałam na Alicję, która ze smutną miną obserwowała naszą wymianę zdań.

-Laura po prostu nie chcę, żebyś widziała te zdjęcia. Jeszcze nie teraz..- powiedziała zabierając mi album z rąk.

-Jo, nie chcę się wtrącać w wasze sprawy, ale sądzę, że Laura jest na tyle duża, że powinna już wiedzieć- odezwała się po chwili moja przybrana babcia.

-O czym wiedzieć? Mamo?- zdenerwowałam się, kiedy Alicja powiedziała mi o jakimś sekrecie, którego mama nie chcę wyjawić.

-Usiądź Laura- posłusznie wykonałam jej polecenie, a potem ta podała mi album do ręki. Otworzyłam i na pierwszej stronie było kilka zdjęć ze ślubu rodziców. Kolejne przestawiały moją mamę w ciąży. Miała dość duży brzuch, ale sądziłam, że po prostu ja byłam duża jak się urodziłam, dlatego. Na kolejnych stronach czekało na mnie jednak zaskoczenie. Moja mama trzymała na rękach dwójkę dzieci. Na kolejnym zdjęciu rodzice stali z dwoma wózkami, kolejne przedstawiało dwie dziewczynki leżące we wspólnym łóżeczku. Przerzuciłam kilka kartek i nagle tajemnicza dziewczynka zniknęła. Została jednak wraz z rodzicami, którzy nie uśmiechali się tak jak na poprzednich zdjęciach. Ich uśmiechy były sztuczne a oczy zmęczone, czasem pełne łez.

-Mamo, kto jest na tych zdjęciach? Co to za dziecko?- spojrzałam na mamę, miała zeszklone oczy i drgającą wargę. Przytuliłam widząc, że ciężko jej powiedzieć prawdę. Chciałam dodać jej otuchy.

-To twoja si.. siostra- wydukała w końcu pełna łez.

-Jak to siostra? Przecież jestem jedynaczką. Od zawsze byłam. To niemożliwe- jakoś nie mogłam uwierzyć w to, że miałam kiedyś siostrę.

-Miała na imię Kathy. Urodziłyście się w ten sam dzień, ona kilka minut po Tobie. Strasznie się cieszyliśmy z Twoim tatą, że mamy bliźniaczki. Wszystko nam się układało. Twój tata miał dobrze płatną pracę, mieliśmy mieszkanie, wsparcie dziadków, dwójkę wspaniałych dzieci. Nic więcej do szczęścia nie potrzebowaliśmy. Niestety pewnego dnia nasz idealny świat legł w gruzach. Kathy spała sobie spokojnie w łóżeczku, Ciebie właśnie karmiłam. Kiedy podeszłam, żeby odłożyć Ciebie zauważyłam, że coś z nią nie tak. Wzięłam ją na ręce a ona była zupełnie bezwładna. Nie czułam jej tętna ani oddechu. Szybko zadzwoniłam po pogotowie i Twojego tatę. Próbowałam ją ratować na wszelkie sposoby, jednak nie byłam zbytnio doświadczona. Mimo, że karetka przyjechała niezwykle szybko nic nie udało się zrobić. Twoja siostra zmarła. Lekarze określili, że to nagle zatrzymanie pracy serca. Nie wiemy dlaczego tak się stało, przecież była zdrową dziewczyną, pełną życia, bez większych problemów zdrowotnych. Lekarze chcieli zrobić autopsję, ale im na to nie pozwoliliśmy. Nie chcieliśmy niszczyć tak małego ciałka. Nie mogliśmy się pogodzić z jej stratą. Kilka dni później odbył się jej pogrzeb. To było okropne. Malutka, biała trumienka z ciałkiem naszej kochanej córeczki w środku została spuszczona w głąb ziemi. Po tym wszystkim straciliśmy wszystko co było dla nas najważniejsze. Zaniedbaliśmy dom, obowiązki, Ciebie. Twój ojciec stał się pracoholikiem, później, kiedy podrosłaś i poszłaś do szkoły ja poszłam w jego ślady. Za wszelką cenę chcieliśmy zapomnieć o tamtym okropnym czasie- przez całą historię mama łkała i jąkała się mówiąc kolejne zdania. Nie wiedziałam co zrobić. Byłam w zbyt wielkim szoku, żeby móc racjonalnie myśleć. Po prostu siedziałam i tępo patrzyłam się w przestrzeń. To ja mogłam być Kathy. Ja mogłam teraz leżeć w ziemi martwa. Ja, nie ona. Nie mogłam się pogodzić z tą myślą.





___________________________________________
jak bardzo kochacie mnie za ten rozdział? haha mam nadzieję, że Wam się podoba :) taki trochę nieplanowany, ale jak już jest to niech będzie :) do następnego! 

4 komentarze:

  1. Wow... no cos innego.. z pewnoscia nikt sie nie spodziewal... Kaya <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne i wzruszające ♥ Nic dodać ,nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. poplakalam prawie sie, dodawaj czesciej rozdzialy

    OdpowiedzUsuń
  4. wooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooowwwwwww.......
    klndsalckma;clsndvk smldc,'nkldvsdmlkdasc;,vnlkdsm /nfvhwpjeoslc
    Świetny, nie spodziewałam się :) zaskoczyłaś mnie. dodawaj częściej.

    OdpowiedzUsuń