poniedziałek, 17 września 2012

Don't tell me that fame and money change, because it isn't - third


Ostatnie dni spędzałam w domu Alicji. Do siebie wracałam tylko na noc, albo czasami, żeby powiedzieć mamie, że jestem bezpieczna. Ojca nigdy nie było. Zamieszkał pewnie z tą swoją lafiryndą i bardzo dobrze. Przynajmniej mama miała spokój i ja miałam spokój. Coraz chętniej wracałam do domu, bo wiedziałam, że nie czeka mnie tam żadna awantura o to gdzie byłam, co robiłam z kim, tylko mama będzie w kuchni gotowała pyszny obiad. Wzięła sobie miesiąc wolnego, bo powiedziała, że chcę odpocząć od tego wszystkiego, a teraz myśli nad zwolnieniem się i poszukaniem nowej pracy. Powiedziałam jej, że na razie nie jest to konieczne, bo przecież ja mogę znaleźć co dorywczo, a ona niech odpoczywa, ale się uparła.

-Nie Laura. Moim obowiązkiem jest utrzymanie Ciebie i domu, i nie mogę obijać się, z myślą, że ty gdzieś tam się męczysz, a potem w nocy nie śpisz, bo musisz się uczyć. Najpierw skończ szkołę, a później pomyślimy. A po drugie mam na razie ten miesiąc wolny, więc się zobaczy.

-Ale mamo, jesteś pewna? Przecież dobrze wiesz, że ja ci zawsze mogę pomóc.

-Tak jestem pewna. A teraz chodź pomożesz mi zrobić kolację.
I tak było za każdym razem kiedy mówiłam, że gdzieś potrzebują pracownika na popołudniu. W pewnym sensie rozumiałam mamę, bo gdybym sama miała dzieci też nie pozwoliłabym im pracować za mnie, jednak z drugiej strony trochę denerwowałam się, że odrzuca moją pomoc. No, ale trudno. Wiem, że mimo tego ja jej nigdy nie zostawię i będę ją wspierać...
Dziś znów jak zwykle po szkole udałam się do Alicji. Po drodze zrobiłam dla niej zakupy, bo ostatnio mówiła mi, że ciężko jej już cokolwiek przynieść. Cieszyłam się, że w końcu mogę komuś pomóc. Kiedy zaszłam zmachana pod dom drzwi były już otwarte, a kobieta stała w progu i szeroko się uśmiechała.

-Daj wezmę od Ciebie te zakupy, widzę, że się zmęczyłaś- powiedziała próbując wyciągnąć mi siatki z rąk, ale zwinnie odwróciłam rękę w drugą stronę.

-Jak taki kawał uniosłam, to teraz też dam radę- odpowiedziałam uśmiechnięta i przeprosiłam ją kierując się w stronę kuchni. Położyłam zakupy na stole i wstawiłam wodę na herbatę.

-Jak było w szkole?- zapytała po chwili ciszy.

-A nawet dobrze. Wiesz tak jak zawsze dużo lekcji, dużo zadane, bo 8 godzin w szkole to za mało. Nauczyciele nas nie rozumieją, ale cóż. Sama chciałam- zaśmiałam się cicho i zalałam herbatę. Rozmawiałyśmy o bzdurach, jak to baby i nawet nie zauważyłam kiedy na zegarku wybiła 17.00.

-Wiesz ja już się będę powoli zbierać. Mama na pewno się martwi, a po drugie jutro mam sprawdzian z matematyki muszę się pouczyć. Jutro przyjdę o tej samej godzinie co zazwyczaj. Coś Ci kupić?- zapytałam zajadając się ostatnim pysznym ciasteczkiem.

-Nie trzeba, na razie mam wszystko. Dziękuję. Powodzenia jutro na teście- odprowadziła mnie do drzwi, a ja na odchodne krzyknęłam tylko- do jutra!
Z racji, że miałam do domu dobre 30 minut drogi powoli zaczynało robić się ciemno, więc w parku przyśpieszyłam kroku. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie, ale kiedy się odwracałam nikogo nie widziałam. Uszłam już spory kawałek, kiedy nagle usłyszałam za sobą gwizd. Gwałtownie się odwróciłam, ale znów tylko ciemność. Pomyślałam, że coś mi sie przesłyszało i już odwracałam głowę z powrotem kiedy nagle z czymś lub kimś się zderzyłam i upadłam na ziemię. Nie widziałam twarzy tej osoby, ale wiem, że to był chłopak, bo poznałam po głosie.

-Umm.. przepraszam powinienem uważać jak chodzę- powiedział podając mi rękę. Kiedy tylko usłyszałam jego głos coś ścisnęło mnie w gardle. To nie możliwe. A może jednak? Nie, to nie może być on. Wmawiałam sobie. Po woli wstałam przeprosiłam chłopaka i ruszyłam zmieszana w kierunku domu. Odwróciłam się jeszcze na chwilę i spostrzegłam, że on mi się przygląda. W pewnym momencie jego twarz oświetliły światła samochodów. Wtedy zobaczyłam coś, na co czekałam od tak dawna. Zobaczyłam mojego Zayna. Nie tego, którego widziałam w internecie, w telewizji, ale tego mojego. Mojego przyjaciela. Takiego jakim widziałam go po raz ostatni po wygraniu X-factora. Stał kilkaset metrów ode mnie i przypatrywał z wielką uwagą. Miałam ochotę podbiec do niego, z całych sił przytulić i nigdy nie wypuścić, ale nie mogłam. Coś w środku mówiło mi, że on mnie nie pamięta. Że przygląda mi się tylko dlatego, że mu się spodobałam. Wiem jaki on był. Kiedy jakaś dziewczyna mu się spodoba, potrafi stanąć na środku chodnika i wpatrywać się w nią, aż jej sylwetka nie zniknie mu z oczu. Szybko się otrząsnęłam i cała roztrzęsiona wróciłam do domu. Na progu zastałam denerwującą się mamę wypatrującą mojego powrotu.

-Gdzie ty tak długo byłaś?- zapytałam wieszając moją kurtkę. Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, tylko po prostu ją przytuliłam i rozpłakałam się jak dziecko.

-Chodź napijemy się herbaty- zaprowadziła mnie do kuchni i zrobiła herbaty. Ja cały czas tępo gapiłam się w przestrzeń, a łzy mimowolnie napływały mi do oczu.

-Córeczko powiedz co się stało? Ktoś cię skrzywdził? Kogoś niebezpiecznego spotkałaś po drodze? Dlaczego płaczesz?- mama pytała spokojnie trzymając moją rękę z całych sił.

-Zobaczyłam... jego..- odpowiedziałam jej drżącym głosem. Jedyne co wyrwało jej się z ust to ciche oh.

-Rozmawialiście ze sobą? Pamięta cię? Czy tylko go widziałaś? A może to po prostu ktoś podobny do niego?

-Wpadłam na niego i wtedy on podał i rękę i przeprosił a ja usłyszałam jego głos. Ten głos, który działa na mnie jak magnes. Próbowałam sobie wmówić, że to nie może być on jednak po chwili się odwróciłam, a jego twarz oświetliło światło samochodu i widziałam twarz dokładnie. To ten sam Zayn co dwa lata temu. Ale nie wiem czy mnie pamięta- opowiedziałam jej, i nastała niezręczna cisza.

-Mamo powiedz coś- krzyknęłam, żeby w końcu się odezwała.

-Laura on.. on tu był.. pytał o Ciebie.. ale ja powiedziałam mu, że już z nami nie mieszkasz. Laura wybacz mi, chciałam Cię chronić. Laura!- mama krzyczała, a ja ze łzami w oczach biegłam do mojego pokoju. Jak ona mogła mi coś takiego zrobić?! Przecież dobrze wie, jak mi na nim zależy. Jak ona mogła powiedzieć mu, że się wyprowadziłam?! Chciała mnie chronić?! Ciekawe przed czym?!- takie słowa pisałam na twitterze. Wiem, że to głupie tak się wyżalać, ale musiałam. Musiałam powiedzieć światu co czuję. Najpierw nie chciałam wejść w mentions, bo zapewne miałabym tam z 1000 tweetów co się dzieję, ale w końcu się zdecydowałam. Wchodząc na portal nawet nie spodziewałam się, że Malik jest online. Ale był. I napisał do mnie.

"Jak to? Czyli mieszkasz tam gdzie zawsze, a twoja matka kłamała?"- tak brzmiał jego pierwsza wiadomość do mnie.

"Tak, mama skłamała, bo chciała mnie uchronić, ale sama nie wiem przed czym. Ona.. ona myślała, że ty mnie już zapomniałeś, w końcu wiele zmieniło się przez te dwa lata.. wybacz jej"

"Czyli ta dziewczyna w parku, na którą wpadłem to byłaś ty? To ty wracałaś do domu?

"Tak, ja. Jeszcze raz za to przepraszam, powinnam być ostrożniejsza"

"Wybaczę ci, jeśli spotkasz się ze mną. Jutro o 16.00 w tym samym miejscu co dzisiaj. Obiecujesz?"

"Obiecuję"

"W takim razie do jutra xx"

Nie wierzyłam we własne szczęście. Dość, że do mnie napisał to dodatkowo mnie pamięta. To był po prostu cud nad cudami. W duszy dziękowałam mamie za to, że go dzisiaj spławiła inaczej to wszystko nie miało by miejsca. Mógłby czekać na mnie w domu, a ja nie byłaby, gotowa na rozmowę, a tak mogłam się chociaż przygotować przez noc. Dobrze wiedziałam, że dzisiaj nie zasnę. Chwilkę jeszcze posiedziałam przed komputerem starając się ogarnąć niemożliwą liczbę wiadomości, z których większość brzmiała: to ty jesteś przyjaciółką Malika?! To dla Ciebie on wrócił wcześniej do Bradford?! Było też kilka pytań czy chcę spotkać się z ludźmi, ale odmawiałam. Wcześniej nawet mnie nie zauważali na ulicy, a teraz nagle chcą się spotkać. Nie chciałam szukać nowych przyjaciół. Ci, których miałam w zupełności mi wystarczyli. Wyłączyłam komputer i zadzwoniłam do Alicji z wieścią co się stało. Ta tak się ucieszyła, że zaczęła piszczeć przez telefon. Jak mała dziewczynka. Kiedy tylko to usłyszałam uśmiechnęłam się sama do siebie. Po rozmowie poszłam wziąć długą i relaksującą kąpiel i położyłam się do łóżka. Wreszcie miałam czas na przemyślenie jak będzie wyglądała moja przyszłość, która teraz zależy tylko i wyłącznie od jutra.
____________________________________
Tamtaramtam nowy rozdział xD czekaliście na niego? jak się podoba? nie wiem czy nie za szybko to spotkanie, ale co tam :D mam nadzieję, że się nie zawiedliście na mnie, ale pisałam to przy cholernym stresie. dzisiaj przychodzą do mnie zajebiste osoby z klasy, a ja się boję, że będzie sztywno. no, ale nic. nie marudzę wam, bo to nie miejsce na to. trzymajcie kciuki!

6 komentarzy:

  1. Boski ! *.* Jezuu ja mam farta na wpadanie na jakieś zajebiste blogi które piszą autorki z dużym talentem, przynajmniej w tym mam szczęście. Masz dodatkową komentatorkę do Twoich arcydzieł! Po wtórze jeszcze raz, rozdział BOSKI !
    Pozdrawiam cieplutko i czekam z wielkim zniecierpliwieniem na nowy rozdział.

    Ps: Wpadniesz ? Będzie mi bardzo miło :) http://existsonlyforyou.blogspot.com/2012/09/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaak! Wreszcie się spotkali *.* Czekałam na to xd
    Jestem ciekawa co się wydarzy dalej ;3 szybko dodawaj kolejny rozdział:))

    OdpowiedzUsuń
  3. jejczi *,* spotkanie było, a ja chcę następne!!! kiedy dodasz nexta bo się niecierpliwię <3
    wpadnij jak będziesz miała czas:
    nie-jestem-sama.blogspot.com
    your-eyes-say-it-all.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest boski. Dawno nie czytałam tak dobrego bloga.
    czekam na następny rozdział.
    zapraszam do mnie:http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :D i zapraszam :D i-love-you-harold.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nawet nie wiesz jak ja długo nie czytałam czegoś tak genialnego! Jesteś świetną osobą pisząc tak wspaniałe opowiadanie!
    Kocham Cię po prostu ♥ @please_eatme

    OdpowiedzUsuń