wtorek, 5 marca 2013

Don't tell me that fame and money change, because it isn't - fifteenth


Podeszłam do okna  a to co było za nim było jeszcze bardziej szokujące niż wygląd pokoju. Byliśmy w Bradford. W domu, który spalił Daniel. Tyle, że teraz ten dom nie był już ani trochę spalony, nadpalony czy cokolwiek. Był nowy. Całkowicie odbudowany, zagospodarowany, odnowiony. Kiedy tak stałam i patrzyłam na ten piękny ogródek przed nim łzy same cisnęły mi się do oczu. Nie ze smutku. Ze szczęścia. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, dlatego cieszyłam się, że byłam teraz sama. Stałam przy oknie przed dobre 15 minut, aż w końcu drzwi od pokoju się otworzyły. Domyśliłam się, że to Zayn, bo kto inny? Nic nie mówiąc podszedł do mnie i przytulił kładąc głowę na moim ramieniu.

-I jak podoba się mojej księżniczce niespodzianka? Tego się spodziewałaś?- zapytał całując moją szyję.

-Nigdy w życiu nie pomyślałam,że jeszcze kiedyś tu wrócę, a co dopiero, że zastanę taki dom. On jest.. nie mam po prostu słów- odpowiedziałam odwracając się twarzą do chłopaka.

-Jak z bajki. Taki, jaki zawsze chciałaś. Mam racje?- zapytał patrząc mi głęboko w oczy.

-Dokładnie taki. A to znaczy, że pamiętasz te wszystkie nasze rozmowy o marzeniach, o tym co będzie kiedy już dorośniemy- patrzyłam na niego z lekkim niedowierzaniem. To co się teraz działo było naprawdę niesamowite i wręcz nierealne.

-Oczywiście, że pamiętałem, a nawet gdybym nie pamiętał zawsze miałem to przy sobie- wyciągnął z kieszeni spodni małą, zwiniętą karteczkę i rozłożył ją. Było na niej nabazgrane kilka słów i nasze zdjęcie kiedy mieliśmy po 6 lat.

-Nadal to masz- uśmiechnęłam i zabrałam zawiniątko z rąk Malika.

-To zawsze było przy mnie, jako mała cząstka Ciebie. Popatrz na punkt 7.

-Kiedy będę miała 18 lat zamieszkam w pięknym, dużym domu, takim jaki jest na obrazku- przeczytałam i spojrzałam na rysunek obok. Przedstawiał on pokój moich marzeń, prawie taki sam w jakim znajdowaliśmy się teraz. Miałam ochotę się rozpłakać, ale udało mi się powstrzymać łzy. Przeczytałam całą listę rzeczy, które zrobię jak będę dorosła i przy wielu się naśmiałam. To było takie proste. Zapisać marzenia na kartce papieru, przypieczętować zdjęciem przyklejonym na gumę do żucia i czekać aż się spełnią. Dlaczego teraz tak nie jest? Dlaczego mamy problemy, które są trudne do rozwiązania? Dlaczego świat nigdy nie chcę stanąć po naszej stronie?

-Fajne mieliśmy marzenia nie?- zapytał Zayn wyrywając mnie z myśli.

-I niektóre z nich się spełniły, jak to 7 oraz to: "Kiedy będę duży, zostanę sławny, będę w zespole i ożenię się z Laurą". No może część z niego- zaśmiałam się mierzwiąc mulatowi włosy.

-Wiesz jeszcze nic nie wiadomo- chłopak zaczął mnie łaskotać, choć wiedział, że strasznie tego nie lubiłam.

-Aaaaa.... Zayn.... aaaaaa... przestań..... aaaa... Zayn proszę- krzyczałam na niego, a on nie przestawał.

-Przestanę tylko jeśli powiesz, że mnie bardzo kochasz i nie wyobrażasz sobie życia beze mnie i że nigdy mnie nie zostawisz- powiedział nadal torturując mnie.

-To jest szantaż!- powiedziałam na jednym wydechu.

-To się teraz męcz- zaśmiał się i zaczął łaskotać jeszcze bardziej.

-Aaaaaa.. Dobra dobra! powiem, tylko..... aaaaa..... zostaw mnie!- w końcu odpuścił.

-Haha serio myślałeś, że zrobię tak? Nie znasz mnie?- szybko uciekłam z łóżka i wybiegłam za drzwi przytrzymując je całym ciałem, żeby nie mógł wyjść.

-Wypuść mnie stąd! Już nie będę! Przepraszam! Wypuść mnie bo wyjdę oknem i sobie coś zrobię, a wiem, że tego nie chcesz!- Malik stał po drugiej stronie drzwi i krzyczał, a ja byłam nieugięta. W końcu po 10 minutach krzyków uspokoił się i słyszałam jak odchodzi od drzwi. Wtedy otworzyłam.

-I co teraz wiesz jak to jest kiedy ktoś nie chcę ustąpić nie?- zapytałam stojąc dla pewności przy wyjściu.

-Tak chcesz grać? No to chodź tutaj- szybko podbiegł i złapał mnie za rękę, więc nie miałam jak uciec.

-Tylko proszę nie łaskocz mnie znów, bo tym razem umrę- prosiłam robiąc minę smutnego szczeniaczka.

-Nie, zrobię coś o wiele gorszego- przyciągnął mnie do siebie i przycisnął swoje wargi do moich tak, że nie miałam jak oddychać. Przez chwilę nie chciałam się mu poddać jednak już po chwili nasze języki toczył zacięte wojny. Nikt nie wie jak to by się skończyło, gdyby do domu ktoś nie wszedł i nie zawołał Zayna. Po głosie rozpoznałam, że była to Alicja. Wyrwałam się z uścisku Malika i szybko zbiegłam na dół, żeby przytulić kobietę.

-Alicja- pisnęłam kiedy tylko zobaczyłam ją w progu.

-Laura, boże dziecko jak ja się za Tobą stęskniłam- przytuliłam się mocno do staruszki i nie miałam zamiaru jej nigdy puszczać. No, ale w końcu musiałam, bo bym ją chyba udusiła.

-Skąd wiedziałaś, że tutaj będziemy i skąd znasz Zayna- zapytałam kiedy usiedliśmy już w trójkę w salonie.

-Wiesz.. no.. ten..- Alicja nie wiedziała co powiedzieć.

-No dalej, chcę znać prawdę. Jak dużo udziału w tym miałaś? Tylko szczerze- rozkazałam i czekałam na odpowiedź.

-Ja jej powiem- odezwał się Zayn- bo widzisz kiedy zacząłem Cię szukać to poszedłem do twojego domu i twoja mama zaprosiła mnie do środka, bo chciała porozmawiać no i Alicja akurat tam była i tak jakoś się poznaliśmy. Nic wielkiego- uśmiechnął się i już chciał wstać z kanapy, kiedy pociągnęłam go za rękę.

-No dobrze to jest poznanie, ale pytałam się jeszcze ile udziału Alicja miała w budowie tego domu i skąd w ogóle taki pomysł.

-Alicja nie dała nic pieniędzy jeśli oto Ci chodzi. Pomogła jedynie jakoś umeblować ten dom, bo gdybym ja to zrobił nie wyglądało by tutaj za ładnie. Na pomysł wpadliśmy razem z twoją mamą podczas jednej z rozmów o Tobie. Powiedziała mi, że bardzo tęsknisz za Bradford a w szczególności za tym domem, bo w końcu tutaj przeżyłaś najlepsze lata życia. No i wtedy ja wpadłem na pomysł, że przecież można odbudować to. Wystarczy tylko dobra firma budowlana, trochę pieniędzy i osoba, która zajmie się wnętrzem- tu spojrzał na Alicję. Ja nie wiedziałam co powiedzieć, więc szepnęłam tylko dziękuję.
Siedzieliśmy w trójkę jeszcze jakieś dwie godziny, a potem Alicja musiała iść, bo dzisiaj jej syn przylatuję. Więc zostaliśmy z Zaynem sami.

-No to co teraz robimy? Chyba, że to nie koniec niespodzianek na dziś?- zapytałam siadając obok niego z kubkiem gorącej herbaty.

-Oczywiście, że to nie koniec, więc jeśli chcesz poznać dalszy plan dnia idź się wykąpać czy co tam chcesz i za godzinę czekam tutaj, bo gdzieś Cię zabieram- wzięłam ostatni łyk herbaty i pobiegłam na górę, żeby wziąć szybki prysznic, przebrać się, umalować i inne bzdety. Na szczęście Malik wiedział ile czasu mi to zajmuję, więc dał mi godzinę. Powinnam się wyrobić. Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej. Puściłam sobie chłodną wodę, dzięki czemu zyskałam chęć do życia. Po kąpieli owinęłam się w ręcznik, wysuszyłam włosy i poszłam szukać ciuchów. Właściwie to nie wiedziałam skąd mam je wziąć skoro jestem tutaj pierwszy raz, ale coś mnie podkusiło, żeby zajrzeć do szafy w której miały znajdować się rzeczy. Nie liczyłam na wiele, jednak ku mojemu zaskoczeniu na półkach leżały moje stare jak i nowe ciuchy. Postanowiłam na klasyczny zestaw na lato, czyli krótkie spodenki, kolorowa koszulka i trampki. Ubrana, umalowana i uczesana zeszłam na dół, gdzie zastałam śpiącego na sofie Zayna. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, że mam jeszcze 15 minut czasu, więc nie chcąc budzić chłopaka poszłam do kuchni czegoś się napić. Z szklanką soku pomarańczowego wróciłam do salonu i usiadłam na podłodze patrząc jak mulat słodki śpi. Mogłam się temu przyglądać wieczność. Po 10 minutach usłyszałam czyjś telefon i wyciągnęłam z kieszeni swój, żeby sprawdzić, a w tym momencie Malik wstał.

-Już jesteś gotowa? No normalnie nie wierzę- zaśmiał się siadając i próbując trochę się ogarnąć.

-Wiesz przez te dwa lata dużo się zmieniło, wiec nie dziw się- podeszłam i potargałam mu włosy wiedząc jak bardzo tego nie lubi.

-Ale zawsze godzina to było mało.

-Kochanie ludzie się zmieniają- chciałam odejść do kuchni, jednak jednym sprawnym ruchem złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął ku sobie tak, że wylądowałam na jego kolanach.

-Ale jedno się nie zmieniło. Na przykład to, że masz łaskotki- no i znów zaczęła się wojna, która zdawała się trwać w nieskończoność, ale kolejny raz nam przerwano. Tym razem z drzwiach stał/stała...
_____________________________________________________________________________
tak jak obiecałam rozdział po 10 komentarzach. właściwie po 11, ale tylko dlatego, że wczoraj nie mogłam go napisać, bo było późno a mama nie kazała włączyć komputera. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. chciałam wam jeszcze powiedzieć, że z boku pojawiła się zakładka informowanie, więc jeśli chcecie być informowani o rozdziałach piszcie tam w jaki sposób, ułatwi nam to wszystkim pracę. pojawiła się też ankieta, kto czyta to opowiadanie, więc jeśli czytasz po prostu kliknij "czytam" i po sprawie. chcę sprawdzić ile z was śledzi losy Laury i Zayna. To chyba wszystko na dzisiaj. jeśli coś mi się przypomni napiszę do was. a teraz miłego komentowania, kolejny po 10 kom! :)
EDIT: od dziś usuwam każdy spam pod rozdziałem. jeśli chcecie pisać o swoich blogach dodam zakładkę po prawej stronie xx

16 komentarzy:

  1. Świetnyy *.* Czekam z niecierpliwością na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał super. Z niecierpliwością czekam n nowy rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze to jest świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś niesamowita,<3 czekam na kolejny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny;3 szybko dodaj następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Jak wspominałam Ci na TT, już wcześniej tu zajrzałam i nie przeczytałam zbyt wiele, bo skończyłam na zaledwie 5 rozdziale. Dlaczego? Hm, myślę, że odpowiedź znajdziesz w tym komentarzu.
    Ale od początku. A co jest na początku? Prolog, bo notki o bohaterach nie liczę, gdyż uważam to za stratę czasu zarówno autora, jak i czytelnika. Nie lubię tego, nie trawię tego i nie widzę w tym absolutnie żadnego sensu. No, nie ważne. Prolog. Prolog, jak prolog, był krótki i może nie zachwycał, ale... Miał w sobie coś, co sprawiało, że czytało się go lekko, choć może nie przyjemnie. Pomysł nie jest intrygujący ani oryginalny, zirytowało mnie to, że w tak krótkim tekście pozwoliłaś sobie na błędy (głównie literówki) i czasem gubiłaś sens w tym, co chciałaś przekazać. Ale w pewien pokręcony sposób poruszyłaś coś we mnie - może dlatego, że Laura w pewien sposób
    przypomina mi... Mnie.
    Rozdział pierwszy. Podobał mi się początek. Może i opisy emocji Laury nie były perfekcyjne czy idealne, ale były szczere i naprawdę dało się to wyczuć. A szczerość w pisaniu bardzo sobie cenię, poza tym jest ona naprawdę ważna. Później nieco się zepsuło. Spotkanie z Alicją (a raczej z Alice, w końcu pochodzi z Wielkiej Brytanii) wypadło nad wyraz sztucznie. Cała ta opowieść Laury zdawała mi się wyprana z uczuć. Zupełnie, jakbyś pisała sprawozdanie z jakiegoś wydarzenia. Mam
    nadzieję, że wiesz co mam na myśli. Po prostu były to suche fakty. Dodatkowo - pilnuj interpunkcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ugh. Serio? Zabiłaś mnie tym "Już nie kocham Daniela". Tak nawiązuje do rozdziału drugiego. No tak, bo nie ma to jak siedzieć przed lekcją i nagle uświadomić sobie coś takiego. To po prostu takie... Takie... Czy ja wiem? Puste, płytkie, absolutnie nieprzemyślane. Jeszcze przed
      chwilą go całowała - to co, nie czuła, że brak już tej iskry, namiętności? Zaskoczył mnie fakt, że w tej szkole uczą polskiego. Myślę, że to lekkie przegięcie - rozumiem, że bohaterka ma polskie
      korzenie, ale jeśli chcesz, żeby umiała polski, mogłaś wymyślić inny sposób. Cieszę się natomiast, że Laura nie jest szarą myszką, bo mam dość takich bohaterek. Wyidealizowane, zbyt perfekcyjne, zbyt
      nierealne. Dlatego polubiłam Laurę pomimo niedociągnięć w jej charakterze. W każdym razie rozmowa o zdradzie ojca wyszła realnie, choć niezbyt dobrze. Mimo wszystko późniejsze zachowanie Laury było trochę dziwne. Jej matka dowiedziała się o zdradzie męża, a córka zostawia ją samą. Czy ja wiem? Ja chyba bym tak nie potrafiła, mimo wszystko.
      Hm, tak, rzeczywiście z tym spotkaniem to trochę szybko. Ale Twoje opowiadanie, Twój wybór. W ogóle cały ten rozdział był taki... Nierealny. Spotkanie - może trochę czasu minęło, ale nie uwierzę, że się nie poznali. Zwłaszcza, że (jak wiemy z kolejnego rozdziału) codziennie o sobie myśleli. Rozmowa z matką Laury - ja rozumiem chęć ochrony, ale ta awantura wydała mi się wręcz śmieszna. A te twetty? Pierwszy - jak najbardziej okej, ale kolejne? Czy Zayn nie przemyślał tego, co robi? Przecież było wiadome, że to przeczyta 17463793 osób! A takie publiczne rozmowy raczej nie powinny mieć miejsca, biorąc pod uwagę jego rozwijającą się karierę. I nie uwierzę, że żaden chłopaków by się w to nie wtrącił. Swoją drogą, skoro Zayn obserwował Laurę, a ona zapewne jego, to dlaczego żadne z nich nie starało się utrzymywać kontaktu? Tak, oczy zwrócone na Ciebie, Malik.
      Po pierwsze: liczebniki (np. godziny) zapisujemy słownie. To coś, co wyjątkowo rzuciło mi się w oczy w rozdziale czwartym. Poza tym, sam zamysł, że Daniel pijany pojawi się w drzwiach Laury, że Zayn spóźni się na spotkanie był całkiem dobry, jednak nie powalał na kolana. W tym rozdziale Laura nieco zmalała w moich oczach. Uważa się za dorosłą, a woła mamę, bo nie może sobie poradzić z własnym chłopakiem, którego i tak nie kocha. Powinna się także spodziewać, że wszyscy będą na nią patrzeć, gdy gna przez miasto na spotkanie z Malikiem - w końcu to Malik, no nie? Mam ochotę zabić Cię za link do ubrań - wcześniej z tego nie korzystałaś, dlaczego więc teraz tego użyłaś? To jeden z najbardziej irytujących mnie błędów.

      Usuń
    2. Podpalenie? Nie spodziewałam się tego, fakt, ale jakoś pomysł ten nie wydaje mi się być specjalnie szczęśliwy czy trafny. Zachowanie Laury po tym wydarzeniu - a mianowicie ta rozmowa z matką - było dobre. Czuć było jej zdenerwowanie, niedowierzanie, dynamikę akcji. Później jednak wszystko poleciało na łeb na szyję - stwierdzenie, że Zayn powinien trzymać się z dala od Laury, że mimo ona go kocha to boi się, że znów ktoś będzie chciał ich zabić (serio? Ile osób może czyhać na ich życie?), dodatkowo Zayn wchodzący przez okno tylko po to, by powiedzieć, że kocha Laurę (swoją drogą nigdzie nie padło jej nazwisko i chyba niezbyt dokładnie opisałaś jej wygląd, bo o ile potrafię wyobrazić sobie Alice, to Laury już nie) i wyjść. Punktem końcowym było wyznanie Alice, które po prostu mnie rozśmieszyło.
      No, to doszłam do rozdziału szóstego. Właściwie kręcił się wokół jednego, opierał się głównie na dialogach, co nie jest dobre, było mnóstwo powtórzeń. Cała ta sprawa z przeprowadzką – okej, rozumiem, że to musi się stać, bo przecież jakby Malik widywał się z Laurą? Ale to ciągłe „przemyśliwanie” sprawy strasznie mnie irytowało. Brakuje mi opisów, zarówno emocji, jak i miejsc czy postaci. Końcówka była interesująca, ale nie bawią mnie akcje typu „a tam stał…” i koniec. A tym bardziej, gdy jeszcze dodaje się po ukośniku literkę „a”.
      Siódemka. Siódemka pobiła chyba wszystkie rekordy i przyznaję to ze smutkiem. Pędzisz, pędzisz, pędzisz. Kobieto, zatrzymaj się na chwilę! Nie ma tu nic, oprócz dialogów! Nagły wylot (a właściwie powinien być to wyjazd, w końcu Bradford oddalone jest od Londynu o jakieś 4 godziny drogi). Uważam, że to nieodpowiedzialne i nieprzemyślane ze strony Laury, ale to mogę jeszcze zrozumieć – buzują w niej hormony, ma wszystkiego dość. Ale jaka matka puściłaby swoje dziecko do obcego miasta, zupełnie same?! Okej, może i Laura jest pełnoletnia, ale wciąż uczęszcza do szkoły. Myślę, że żaden rozsądny rodzic – a przecież mama Laury mimo wszystko rozsądna jest – nie puściłby dziecka, nie wiedząc nic o tym, gdzie będzie ono mieszkało i czy będzie uczęszczało do szkoły. Swoją drogą – kto przepisuje się na koniec roku szkolnego? Rozbawiła mnie myśl, iż Laura nikogo w Londynie nie zna, więc nic się jej nie stanie. Raczej tym bardziej stać się coś może. Ubolewam nad brakiem opisów – miejsc, osób, a przede wszystkim emocji. Miałaś tak wielkie pole do popisu, przy pojawieniu się Daniela, a właściwie nie napisałaś nic. A co mogłaś napisać? Chociażby: „Złość zalała moje ciało, na widok byłego już chłopaka. Jego arogancki uśmiech jedynie potęgował to uczucie, a jego słowa sprawiły, że całkowicie straciłam nad sobą kontrolę. Zacisnęłam dłonie w pięści, boleśnie wbijając paznokcie w delikatną skórę i wykrzyczałam w jego stronę: (…)”.

      Usuń
    3. Tak samo mogłaś znacznie bardziej rozpisać się przy rozmowie z Zaynem (jego imię piszemy bez apostrofu) i zamiast: „Zaczęłam płakać i walić go pięściami w pierś. On jednak był nieugięty.” napisać:
      „Łzy bezsilności i złości spłynęły po policzkach, gdy patrzyłam na jego opanowaną twarz. W jego oczach widziałam to uczucie, którego poszukiwałam od tak dawna, a które zadawało mi tyle bólu.
      - Zayn, proszę, zrozum – powiedziałam, załamującym się głosem. – Mówiłam ci, żebyś o mnie zapomniał, żebyś dał sobie spokój! – Nie panowałam nad łzami, które zakrywały mi pole widzenia. – Zapomnij o mnie, żyj, bądź szczęśliwy! – Po każdym kolejnym słowie uderzałam go w klatkę piersiową, ale on zdawał się być nieugięty.”
      Dzięki takim zabiegom sprawisz, że sytuacja będzie bardziej realna, a postać rzeczywista. Za to końcówka, może nieco filozoficzna, ale bardzo mi się podobała.
      Ósemka. Błąd logiczny już na samym wstępie – Laura jest w hotelu, więc jak mogła iść i zrobić sobie śniadanie? W hotelach nie ma takich możliwości – jest restauracja, owszem, ale w to w motelach w pokojach jest aneks kuchenny. Tak samo dziwna była ta sytuacja w kawiarni – skąd Laura miała swoje CV? Kiedy je przygotowała? Nie ma o tym mowy w tekście. No dobrze, ale zostawmy już to. Podobało mi się do czasu, gdy pojawił się Daniel. Później znów zabrakło emocji (tak, będę Ci to powtarzać bez końca), to wszystko jest takie… szare. W jednym kolorze, w jednym tonie. Ucieczka Laury i późniejsze tweety… Hm, robienie z Malika samobójcy z powodu miłości? Gr, zajechało mi romantyzmem. Nie lubię tej epoki, po prostu mam jej dość. Dodatkowe myśli samobójcze Laury po prostu mnie dobiły.
      Dziewiątka za mną. Zastanawiam się, jak to jest, że już dziewiąty rozdział, a ja nadal nie wiem NIC o wyglądzie bohaterów. To bolesne, wiesz? No, ale okej. Ciekawi mnie, jak to jest, że albo zaczynasz, albo kończysz całkiem dobrze, ale część środkowa rozdziału nie należy do najlepszych. Myślę, że za bardzo opierasz się na dialogach, ale uwierz mi, nie one są podstawą dobrze napisanego rozdziału. Daniel mnie przeraża i fajnie, że wprowadziłaś taką postać. I dziękuję Bogu, że nie połączyłaś Zayna i Laury już w drugim czy w trzecim rozdziale, jak to zwykle bywa. To na pewno duży plus Twojego opowiadania. Chciałabym dowiedzieć się więcej o Johnie i, no cóż, zajrzyjmy do dziesiątki.
      Szczerze? To, jak na razie, najlepszy Twój rozdział. Oczywiście, ma sporo mankamentów, ale widać pewną różnicę (albo to moja głowa – przed chwilą wywaliłam się na mokrych płytkach i rąbnęłam głową w podłogę, auć…), w każdym razie… Może mnie nie zachwyciło, ale było znacznie lepiej. Zdecydowanie dlatego, że było mniej dialogów.

      Usuń
    4. Rozdział jedenasty był poniekąd uroczy. Malik – rycerz. Ale, kurczę, zabrakło mi (znowu!) emocji, a poza tym co z próbą samobójczą Zayna? Będąc na miejscu Laury, która przecież go kocha, od razu bym się tym zainteresowała. Plotki, czy nie – chciałabym się dowiedzieć, o co chodzi. Mogłabym dużo, dużo pisać, ale wszystko tak naprawdę sprowadza się do jednego: E.M.O.C.J.E!
      Dwunastka też całkiem udana, nie powiem, że nie. Widać znaczną poprawę w Twoim pisaniu, ale jeszcze długa droga przed Tobą. Początek sprawił, że się uśmiechnęłam naprawdę szczerze. Takie wspominki – typowe dla przyjaciół, jakimi byli dla siebie Zayn i Laura. Późniejszy pocałunek – o tak, chyba pierwszy tekst, który można spokojnie nazwać opisem. Gratuluję. ; ) Poza tym wszystko fajnie, wszystko dobrze, zastanawiam się jednak dlaczego na siłę robisz z tego telenowelę i wracasz do epoki romantyzmu. Czy oni nie mogą być choć przez dłuższy czas szczęśliwi? Uwierz mi, historia na tym nie straci. Poza tym, jedno, co mi przeszkadzało, to ten telefon wykonany pod koniec. Nie wiem, kto odebrał, bo nawet nie napisałaś, czy głos był kobiecy, czy męski, ale: pielęgniarka nie podałaby raczej informacji nieznanej osobie (nawet, jeśli poszkodowany miał ją zapisaną w kontaktach), tym bardziej, że jest to Zayn Malik z One Direction. Jeśli odebrałby to któryś z chłopaków, też zapewne nie byłby chętny, by od razu poinformować o miejscu pobytu przyjaciela (swoją drogą, tak właśnie mi się przypomniało, że nie wspominałaś nic o rodzicach Zayna. W sensie – czy Laura ma z nimi dobre kontakty, czy odwiedzała ich po wyjeździe syna do Londynu…?)
      Rozdział trzynasty może nie był idealny (znów zdecydowanie za dużo dialogów w porównaniu do opisów), ale był zjadliwy. Komentarze Nialla i Harry’ego bezcenne, a słowa: „Nie chcę się przyjaźnić, bo chcę, żebyś była moją dziewczyną(,) a potem żoną, matką moich dzieci, a później babcią wnuków. Chc(ę), żebyś była osobą, z którą spędzę resztę mojego życia i osobą, którą zobaczę po raz ostatni przed moją śmiercią.” (to, co znalazło się w nawiasach, powinno znaleźć się także w tekście)… No, te słowa może nie były idealne czy perfekcyjne. Były proste, dosadne i takie… awww! Słodkie, po prostu słodkie. Cudowne.
      Rozdział czternasty zaliczony do udanych. Rozśmieszyło mnie zamówienie Laury – ravioli na śniadanie, no nieźle. Ja bym miała niestrawność żołądka, ale okej. Poza tym rozbawił mnie tekst dziewczyny o paparazzi stojących na zewnątrz. Miło, przyjemnie, ale brakuje emocji!!!
      Hm… Mam mieszane uczucia. Początek był miły, może nieco przesłodzony i odrealniony (kurde, Malik, jak ty wybudowałeś dom w przeciągu… tygodnia? Dwóch? Kurcze, supermenie!), później jednak znów przesadziłaś z dialogami, było żmudno i nudno i tak strasznie sztywno… I znów zakończyłaś najgorzej, jak może zakończyć autor – „a tam stał/a…”

      Usuń
    5. No dobrze. Trochę się rozpisałam. Hm… Mam nadzieję, że Cię nie obraziłam w żaden sposób, ani nie zniechęciłam do pisania. Nie miałam tego na celu i od razu przepraszam, jeśli coś Cię uraziło. Masz przed sobą naprawdę długą, długą drogę, jeśli chodzi o dobre pisanie, ale widzę dla Ciebie światełko w tunelu. Przede wszystkim dlatego, że masz chęci, masz pomysły i serce do pisania. Warsztat wyrobi się z czasem. Naprawdę, postaraj się unikać zdań pojedynczych (chyba, że mają na celu dynamizowanie akcji), powtórzeń, literówek, skup się na interpunkcji. Masz mnóstwo błędów w rozdziałach, ale gdybym miała je wypisywać, cóż, zajęłoby to trzy razy więcej czasu. Może znajdź betę?
      Co jeszcze? Ach tak, szata graficzna. Nagłówek nie jest zły, w sumie całkiem fajny, ale ta kolorowa wstawka jest nie na miejscu i psuje całość. Poza tym – daj jakiś kolor! Chociażby szary, może jakiś odcień niebieskiego, no nie wiem, ale ta biel razi po oczach i sugeruje, że blog jest opuszczony.
      Jedno, co mnie bardzo razi, to podawanie, ile ma być komentarzy, byś dodała nowy rozdział. Nie, nie, nie! Piszesz dla siebie. Jeśli ktoś Cię doceni, jest Ci miło, ale tutaj nie ma miejsca na zmuszanie kogoś to czytania czy komentowania. To nawet nie ma sensu. Ja rozumiem, że miło jest widzieć dużo opinii pod swoim dziełem – sama piszę i wiem, jakie to jest motywujące. Ale myślę też, że znacznie bardziej ucieszyłby Cię dłuższy komentarz, niż zdanie: fajny rozdział. Nieprawdaż? Szanuj czytelników, oni będą szanować Ciebie. Z czasem przybędzie ich więcej, spokojnie.
      Myślę, że to tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że nie żałujesz, iż podałaś mi swój adres – ekhem, cóż, jestem oceniającą i to w pewnym sensie moja „praca” i naprawdę potrafię się przyczepić. Chcę jednak nadmienić, że ten komentarz nie miał w żadnym stopniu na celu urażenie Ciebie.

      No dobrze. Kończę.
      Pozdrawiam serdecznie,
      wanilia.
      @wanilia03 / www.voice-on-tape.blogspot.com

      PS. Przepraszam za komentarz w częściach, ale nijak nie chciał on się zmieścić w jednym komentarzu.

      Usuń
  7. Świetny rozdział :) i znowu przerywasz w takim momencie no yhhhh.... Jak ja tego nie lubie. Ale to wszyscy tak robią.
    A jakby co to jest 13 komentarzy ten jest 14 więc już powinien być rozdział haha :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak - obiecałam, jestem. Jest zdecydowanie lepiej, jeśli chodzi o grafikę, choć co prawda wciąż są mankamenty, ale nijak nie pomogę Ci, jak sobie z nimi poradzić, bo w tych technicznych sprawach nie jestem zbyt dobra. ; )
    Widzę, że wybrałaś nagłówek już gotowy, w sumie jeden z moich ulubionych, bo jest bardzo dobrze, dokładnie i estetycznie wykonany. Zakładki zdecydowanie się przydadzą. ; )
    Pozdrawiam,
    wanilia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne, czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdzialik <333 Czekam na nexta i zapraszam do siebie, o ile lubisz długie historie :D http://onedirection11111.blogspot.com/ :) Mam nadzieję że wpadniesz i skomentujesz :3

    OdpowiedzUsuń