-Może to z jednej strony dobrze, że Nathan ma tylko nas?- zapytałam Zayna kiedy wracaliśmy do domu.
-Dlaczego tak uważasz?
-Bo mamy większe szanse, żeby go zaadoptować. Przecież jeśli miałby kochającą babcie, czy choćby nawet ciocię to my byśmy nie mieli nic do gadania, a tak jeśli sąd zobaczy jak jest w jego rodzinie będziemy dobrymi kandydatami.
-W sumie masz rację. Tak bardzo pokochałem tego chłopca, że nie wyobrażam sobie go oddać komuś innemu. A zwłaszcza tej babie, która śmie się nazywać jego babcią. Ona była okropna. Gdyby nie to, że to my jesteśmy obcy dla chłopca wywalił bym ją z tej sali po 5 minutach. Miałem jej naprawdę dosyć- uśmiechnęłam się szeroko dając mu do zrozumienia, że myślę dokładnie tak samo i w ciszy wróciliśmy do domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg od razu udałam się do sypialni i położyłam na łóżku. Chwilkę popatrzyłam w sufit rozmyślając nad tym, co będzie działo się dalej i zasnęłam.
-Bo mamy większe szanse, żeby go zaadoptować. Przecież jeśli miałby kochającą babcie, czy choćby nawet ciocię to my byśmy nie mieli nic do gadania, a tak jeśli sąd zobaczy jak jest w jego rodzinie będziemy dobrymi kandydatami.
-W sumie masz rację. Tak bardzo pokochałem tego chłopca, że nie wyobrażam sobie go oddać komuś innemu. A zwłaszcza tej babie, która śmie się nazywać jego babcią. Ona była okropna. Gdyby nie to, że to my jesteśmy obcy dla chłopca wywalił bym ją z tej sali po 5 minutach. Miałem jej naprawdę dosyć- uśmiechnęłam się szeroko dając mu do zrozumienia, że myślę dokładnie tak samo i w ciszy wróciliśmy do domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg od razu udałam się do sypialni i położyłam na łóżku. Chwilkę popatrzyłam w sufit rozmyślając nad tym, co będzie działo się dalej i zasnęłam.
~~~
Obudziłam się wieczorem, a wokół mnie było kilka zapakowanych walizek. Na początku nie mogłam skojarzyć co się dzieję. Myślałam, że ktoś do nas przyjechał czy coś, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że nadszedł dzień, którego obawiałam się najbardziej. Jutro Zayn wraca w trasę. Oboje postanowiliśmy, że tak będzie po prostu najlepiej. Nie może zaniedbywać zespołu, zawodzić chłopaków, fanów. Będziemy rozmawiać codziennie przez telefon, internet. Jakoś przetrwamy ten czas. Zayn chciał, żebym jechała z nim, albo zamieszkała w Londynie, ale nie zgodziłam się. Chcę zostać tutaj i rozpocząć naukę od nowa. Nie da się w inny sposób odrobić ostatnich kilku miesięcy. Poza tym muszę zaopiekować się Nathanem i razem z moją mamą załatwić wszystko co potrzebne jest do złożenia wniosku o adopcję chłopca. Zapomniałam o tym wspomnieć wcześniej, ale rozmawialiśmy z moją mamą i kiedy usłyszała historię blondyna od razu zgodziła się przyjąć go do rodziny. Była nawet u niego kilka razy. Kiedy go zobaczyła od razu pokochała jak własnego syna, którego zawsze chciała mieć. Na dodatek mama sama namawiała mnie, żebym została z nią. Powiedziała, że mogę do niej wrócić kiedy tylko chcę. My zaproponowaliśmy jej jednak, że jeśli chce to może wprowadzić się do nas. Będzie łatwiej nie tylko nam, ale i Nathanowi.
Leżałam sobie na łóżku i myślałam jak teraz będzie wyglądać moje życie, kiedy Zayn znów wyjedzie. Byłam tak pogrążona w myślach, że nawet nie usłyszałam kiedy chłopak wszedł do pokoju i położył się obok mnie.
-Zauważyłaś już walizki- powiedział po cichu jakby nieobecnym głosem. Wiedziałam, że jest przybity tym, że znów musi wyjechać.
-Wiesz skarbie nie ciężko zauważyć- zaśmiałam się chcąc dodać mu otuchy. Słaby uśmiech zabłąkał się na jego twarzy przez kilka sekund. Nie cierpiałam widzieć go tak smutnego.
-Hej, Zayn, rozchmurz się. Przecież nie wyjeżdżasz na całe życie. Jedziesz tylko na kilka tygodni, wrócisz i wszystko będzie dobrze. Ja sobie poradzę. Będę miała mamę i Nathana i twoich rodziców, będzie dobrze misiu- przytuliłam go opierając głowę na jego piersi, a on pocałował mnie w głowę. Czułam się wtedy tak dobrze i bezpiecznie. Wiedziałam, że znalazłam w końcu swoją drugą połówkę.
-Laura, pójdziemy jeszcze do Nathana dzisiaj? Chciałby zobaczyć go zanim wyjadę.
-Oczywiście, przebiorę się i możemy iść- uśmiechnęłam się do chłopaka i poszłam poszukać jakichś ciuchów. Założyłam czarno niebieską bluzę "vans off the wall" z gwiazdkami na tułowiu, czarne rurki i czarne vansy.
-Jestem gotowa, możemy iść- powiedziałam do Malika, który siedział na łóżku sprawdzając coś w telefonie.
-Co tam masz?- zajrzałam mu przez ramię i zobaczyłam, że sprawdza wyloty do Ameryki.
-Jutro mam samolot o 5:30, ale muszę jeszcze dojechać do Londynu.Więc będę musiał wstać o 1:30- powiedział ponurym głosem.
-To może wcale nie kładźmy się spać?- zaproponowałam- ty się wyśpisz w samolocie, a ja potem w domu, co ty na to? Urządzimy sobie wieczór filmowy, tak na pożegnanie.
-Dobry pomysł. Dobra, ale chodźmy teraz do szpitala, bo potem nas nie wpuszczą- zamknęliśmy dom i ruszyliśmy. Poszliśmy pieszo, bo stwierdziliśmy, że nie mamy długiej drogi do szpitala, a spacerek nam się przyda. Po kilku minutach byliśmy już u Nathana. Chłopiec nadal był w śpiączce, a lekarze nie mieli dla nas żadnych nowych informacji. Jak zawsze usiedliśmy przy stoliku, który przyniosły nam kiedyś pielęgniarki i zaczęliśmy układać sobie puzzle. Było to jedyne sensowne zajęcie podczas czekania na cud. W pewnym momencie zauważyłam, że ręka chłopca zaczęła drgać. Jak najszybciej podbiegłam do łóżka i obserwowałam co stanie się za chwilę. Razem z Zaynem z ciekawością i strachem patrzeliśmy na twarz chłopca, który po chwili zaczął otwierać oczy. Na samym początku oboje byliśmy w szoku. Strach sparaliżował nasze ciało i nie wiedzieliśmy co zrobić. Dopiero po kilku minutach Zayn szybko wybiegł z sali i wrócił z lekarzem.
-Kiedy chłopiec zaczął się poruszać?- zapytał doktor.
-Chwilę temu zaczął poruszać rączką, potem powoli próbował otworzyć oczy, ale same mu się zamykały. Panie doktorze, czy wszystko z nim w porządku?- zapytałam nie mogąc się doczekać aż powie, że jest bardzo dobrze, że niedługo wszystko będzie idealnie.
-Nie mogę Wam teraz powiedzieć czy jest dobrze. Dopiero po 48 godzinach po wybudzeniu będziemy mogli dać jakąkolwiek diagnozę. Na razie musimy czekać. Za chwilę podamy mu leki, a w tym czasie proszę go obserwować i zawołać mnie w razie gdyby działo się coś niepokojącego- kiwnęliśmy zgodnie głowami ii kiedy tylko lekarz opuścił salę zaczęliśmy bacznie przyglądać się chłopcu, żeby nic nie przeoczyć.
-Laura, myślisz, że już teraz wszystko zacznie się nam układać? Że nie spotka nas nic złego?- zapytał Zayn spoglądając mi w oczy.
-Mam taką nadzieję. Ile złego może spać na dwójkę ludzi?
-Czasami mam wrażenie, że urodziłem się pod złą gwiazdą. Przynoszę ludziom pecha i nic więcej.
-Nie mów tak. Mi przyniosłeś szczęście. Dzięki Tobie jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi.
-Przesadzasz- powiedział spuszczając głowę w dół.
-Nie przesadzam i się ze mną nie kłóć tylko mnie pocałuj- pochyliłam się w stronę chłopaka i delikatnie musnęłam jego usta.
-Kocham Cię Laura.
-Ja Ciebie też kocham, niewyobrażalnie mocno.
heej. jak mocno jesteście na mnie źli? pewnie tak jak brzmi ostatnie zdanie tego rozdziału "niewyobrażalnie mocno".. nie będę się Wam tłumaczyć, bo to bez sensu. mam nadzieję, że się Wam spodoba. jeśli nie to trudno. zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie zapomnieliście wszystko co było na początku i przepraszam. taka moja natura, nie wywiązuje się z obietnic. teraz Wam mówię, że postaram się dodawać co tydzień, dzięki motywacji Karolinki ♥ i tak wgl. to widzicie, że jest już 10 Waszych komentarzy, bo dodałam wcześniej cześć tego rozdziału, to przez przypadek :) do następnego!
Leżałam sobie na łóżku i myślałam jak teraz będzie wyglądać moje życie, kiedy Zayn znów wyjedzie. Byłam tak pogrążona w myślach, że nawet nie usłyszałam kiedy chłopak wszedł do pokoju i położył się obok mnie.
-Zauważyłaś już walizki- powiedział po cichu jakby nieobecnym głosem. Wiedziałam, że jest przybity tym, że znów musi wyjechać.
-Wiesz skarbie nie ciężko zauważyć- zaśmiałam się chcąc dodać mu otuchy. Słaby uśmiech zabłąkał się na jego twarzy przez kilka sekund. Nie cierpiałam widzieć go tak smutnego.
-Hej, Zayn, rozchmurz się. Przecież nie wyjeżdżasz na całe życie. Jedziesz tylko na kilka tygodni, wrócisz i wszystko będzie dobrze. Ja sobie poradzę. Będę miała mamę i Nathana i twoich rodziców, będzie dobrze misiu- przytuliłam go opierając głowę na jego piersi, a on pocałował mnie w głowę. Czułam się wtedy tak dobrze i bezpiecznie. Wiedziałam, że znalazłam w końcu swoją drugą połówkę.
-Laura, pójdziemy jeszcze do Nathana dzisiaj? Chciałby zobaczyć go zanim wyjadę.
-Oczywiście, przebiorę się i możemy iść- uśmiechnęłam się do chłopaka i poszłam poszukać jakichś ciuchów. Założyłam czarno niebieską bluzę "vans off the wall" z gwiazdkami na tułowiu, czarne rurki i czarne vansy.
-Jestem gotowa, możemy iść- powiedziałam do Malika, który siedział na łóżku sprawdzając coś w telefonie.
-Co tam masz?- zajrzałam mu przez ramię i zobaczyłam, że sprawdza wyloty do Ameryki.
-Jutro mam samolot o 5:30, ale muszę jeszcze dojechać do Londynu.Więc będę musiał wstać o 1:30- powiedział ponurym głosem.
-To może wcale nie kładźmy się spać?- zaproponowałam- ty się wyśpisz w samolocie, a ja potem w domu, co ty na to? Urządzimy sobie wieczór filmowy, tak na pożegnanie.
-Dobry pomysł. Dobra, ale chodźmy teraz do szpitala, bo potem nas nie wpuszczą- zamknęliśmy dom i ruszyliśmy. Poszliśmy pieszo, bo stwierdziliśmy, że nie mamy długiej drogi do szpitala, a spacerek nam się przyda. Po kilku minutach byliśmy już u Nathana. Chłopiec nadal był w śpiączce, a lekarze nie mieli dla nas żadnych nowych informacji. Jak zawsze usiedliśmy przy stoliku, który przyniosły nam kiedyś pielęgniarki i zaczęliśmy układać sobie puzzle. Było to jedyne sensowne zajęcie podczas czekania na cud. W pewnym momencie zauważyłam, że ręka chłopca zaczęła drgać. Jak najszybciej podbiegłam do łóżka i obserwowałam co stanie się za chwilę. Razem z Zaynem z ciekawością i strachem patrzeliśmy na twarz chłopca, który po chwili zaczął otwierać oczy. Na samym początku oboje byliśmy w szoku. Strach sparaliżował nasze ciało i nie wiedzieliśmy co zrobić. Dopiero po kilku minutach Zayn szybko wybiegł z sali i wrócił z lekarzem.
-Kiedy chłopiec zaczął się poruszać?- zapytał doktor.
-Chwilę temu zaczął poruszać rączką, potem powoli próbował otworzyć oczy, ale same mu się zamykały. Panie doktorze, czy wszystko z nim w porządku?- zapytałam nie mogąc się doczekać aż powie, że jest bardzo dobrze, że niedługo wszystko będzie idealnie.
-Nie mogę Wam teraz powiedzieć czy jest dobrze. Dopiero po 48 godzinach po wybudzeniu będziemy mogli dać jakąkolwiek diagnozę. Na razie musimy czekać. Za chwilę podamy mu leki, a w tym czasie proszę go obserwować i zawołać mnie w razie gdyby działo się coś niepokojącego- kiwnęliśmy zgodnie głowami ii kiedy tylko lekarz opuścił salę zaczęliśmy bacznie przyglądać się chłopcu, żeby nic nie przeoczyć.
-Laura, myślisz, że już teraz wszystko zacznie się nam układać? Że nie spotka nas nic złego?- zapytał Zayn spoglądając mi w oczy.
-Mam taką nadzieję. Ile złego może spać na dwójkę ludzi?
-Czasami mam wrażenie, że urodziłem się pod złą gwiazdą. Przynoszę ludziom pecha i nic więcej.
-Nie mów tak. Mi przyniosłeś szczęście. Dzięki Tobie jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi.
-Przesadzasz- powiedział spuszczając głowę w dół.
-Nie przesadzam i się ze mną nie kłóć tylko mnie pocałuj- pochyliłam się w stronę chłopaka i delikatnie musnęłam jego usta.
-Kocham Cię Laura.
-Ja Ciebie też kocham, niewyobrażalnie mocno.
heej. jak mocno jesteście na mnie źli? pewnie tak jak brzmi ostatnie zdanie tego rozdziału "niewyobrażalnie mocno".. nie będę się Wam tłumaczyć, bo to bez sensu. mam nadzieję, że się Wam spodoba. jeśli nie to trudno. zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie zapomnieliście wszystko co było na początku i przepraszam. taka moja natura, nie wywiązuje się z obietnic. teraz Wam mówię, że postaram się dodawać co tydzień, dzięki motywacji Karolinki ♥ i tak wgl. to widzicie, że jest już 10 Waszych komentarzy, bo dodałam wcześniej cześć tego rozdziału, to przez przypadek :) do następnego!
Krótki ale suodki! Pisz pisz. ^^ Jak często będziesz dodawała rozdziały? Czekam na next'a. ;*
OdpowiedzUsuńhahah to nie miało być opublikowane, nie wiem czemu tak się stało, pewnie przez moją nieuwagę :D za kilka dni powinna pojawić się dalsza cześć :)
Usuńboskie , czekaliśmy długo ale na takie boskie opowiadanie warto czasami poczekać
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejną :*
OdpowiedzUsuńBoski !
OdpowiedzUsuńPiękny :)
OdpowiedzUsuńKocham to!
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuńja już Ciebie dopilnuję żeby były częściej <3 a jak nie to razem coś wymyślimy :* rozdział cudowny *.* kocham Cię..
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że to powiem ale...albo dodawaj rozdziały częściej ,albo nie dodawaj ich wcale!Przez to co robisz tracisz czytelników !Szkoda bo masz talent...
OdpowiedzUsuńZawiodłam sie...
Aylin
Jeżeli nie podoba ci się w jakich terminach ona dodaje rozdziały to może lepiej w ogóle tego nie czytaj i nie komentuj. Sama wiem jak to jest nie mieć weny, ale proszę cie człowieku, oszczędź swoje uwagi dla siebie. Nie wiesz, że tym samym ranisz ludzi, w tym przypadku autora tego opowiadania?
Usuńwiem, że tracę czytelników, zdaję sobie sprawę również z tego, że większość z Was może nie być zadowolona z moich rozdziałów oraz oczekiwania na nie, ale przykro mi bardzo w najbliższym czasie się to nie zmieni. jestem teraz w 3 gimnazjum, przede mną egzaminy, wybory szkół itd. więc nauki mam masę. nie dam rady dodawać ich częściej, owszem staram się napisać jak najszybciej kolejny ale to jest cholernie trudne. co z tego, że napiszę kilka zdań, skoro za chwilkę okazuję się, że mam kolejny test, sprawdzian czy coś innego. powiecie, że Wy też przez to przechodziliście i jakoś daliście radę. okej. ale pragnę Wam przypomnieć, że każdy człowiek jest inny, każdy potrzebuję innego czasu na zrobienie czegoś. ja mam dodatkowo utrudnione w tym roku, bo musiałam przerzucić się z 3 godzinnego trybu nauki na 7 godzinny. nie pytajcie dlaczego, po prostu musiałam. więc jeśli coś Wam nie pasuję, wkurza Was moje dodawanie rozdziałów to po prostu tutaj nie wchodźcie i nikt nie będzie miał problemów i niepotrzebnych zmartwień. ja postaram się jak najszybciej dodawać, ale nie oczekujcie ode mnie, że będą pojawiały się co tydzień lub nawet co dwa, bo dla mnie to po prostu nie wykonalne. dziękuję za krytykę i docenienie mojego rzekomego talentu. będę próbowała się zmienić, ale to czy będziecie czytać zależy tylko i wyłącznie od Was. skierowane jest to dla Wszystkich, którzy po prostu się na mnie zawiedli.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMasz świetny styl pisania, naprawdę ci tego zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńTwojego bloga zaczęłam czytać dzisiaj i dopiero dzisiaj je znalazłam, ale już wiem, że jest zajebisty!
Może ktoś uzna, że moje komentarze tutaj są nie potrzebne jeżeli zaczęłam dopiero czytać to opowiadanie, ale ja tak nie sądzę, bo każdy ma prawo do pisania komentarzy, oczywiście tych pozytywnych, a nie tak jak anonim do góry.
Czekam na nexta
Pozdrawiam i życzę weny!
:* <3 :*
Hej kochana? Masz już może coś napisane? Proszę odezwij się. Xx
OdpowiedzUsuńnie mam jeszcze nic, ale postaram napisać jak najszybciej, jeśli mi się uda to pojawi się w następny weekend, ale nie obiecuję, trzymajcie kciuki! : )
Usuń